top of page

Felieton o kinach + lista kin studyjnych w Sztockholmie

Porozmawiajmy o kinie


Felieton o kinach + lista kin studyjnych w Sztockholmie

Jeśli jesteś fanem efektów specjalnych, Dolby Surround (system dźwięku przestrzennego) i uczucia podczas oglądania filmu jakby ekran wypełniał całą Twoją głowę to, to nie jest tekst dla Ciebie. Nie będę w nim polecała miejsc w stylu Heron City, lecz kina studyjne.


Wiadomo, że jak już oglądać Diunę, Gwiezdne wojny, Avengersów czy coś innego od Marvela, to najlepiej w multipleksie, bo tamtejsze sale są pod tym kątem wyposażone. Jednak dla mnie problemem w takich miejscach jest to, że często trafiałam tam na dużą ilość ludzi, bałagan, hałas i zapach popcornu o smaku syntetycznego masła. Dlatego przestałam do takich miejsc chodzić zanim tak naprawdę zaczęłam.


Całe szczęście w dużych miastach nie ma problemu z dostępem do kameralnych kin z salami z bardzo dobrą jakością dźwięku i obrazu. Każdy może wybrać coś idealnego dla siebie. Swoją drogą, bardzo często w kinach studyjnych również obejrzymy te głośne i kolorowe filmy, ale będzie to…trochę inne doświadczenie. Jedni uznają, że gorsze, ja wolę ciszej, mniej i spokojniej nawet, gdy oglądam filmy akcji, więc dla mnie to jest doświadczenie zdecydowanie lepsze.


Na dodatek w multipleksach jest zazwyczaj drożej. Płaci się nie tylko za bilet, ale też za całą tę otoczkę, której osobiście nie znoszę czyli: automaty z przekąskami, krzykliwe reklamy i chaos we foyer. W kameralnych kinach jest ciszej, pachnie inaczej i — co ważne — taniej, a to robi różnicę, jeśli chodzisz do kina regularnie.


Ja stawiam z wielu powodów na małe kina i oto lista moich ulubionych w Sztokholmie:


Bio Rio – retro klimat, fotele z czasów naszych babć i… śniadania filmowe. Tak, można tu jeść croissanta i popijać kawę, oglądając film. To jedno z tych miejsc, gdzie czas płynie inaczej.


Zita – najstarsze działające kino w Sztokholmie. Ma duszę. Ma też świetny repertuar: filmy dokumentalne, niezależne, niszowe perełki. A czasem festiwale, wieczory tematyczne, spotkania z twórcami.




Tellus – prowadzone przez lokalną społeczność, z kawiarnią i sąsiedzkim klimatem. Często odbywają się tu również warsztaty, pokazy archiwalnych filmów, a nawet koncerty. To miejsce żyje.


Victoria – kino z klasą, pięknie odnowione, z repertuarem, który miesza blockbustery z kinem europejskim i azjatyckim. Idealne, jeśli chcesz i czegoś ambitnego, i chwili relaksu.


Grand – stare dobre kino z czerwonymi zasłonami, żyrandolami i przytulną atmosferą. Można zapomnieć, że jesteśmy w XXI wieku, i to jest komplement.



W kameralnych kinach lubię to, że oprócz filmów dzieją się tu inne ciekawe rzeczy. Spotkania z reżyserami. Premiery z dyskusją. Minifestiwale. Wydarzenia queerowe, feministyczne, lokalne. Takie kina są centrami kultury, nie tylko ekranami.

To nie tylko miejsce, gdzie obejrzysz film. To miejsce, do którego chcesz wrócić.


A Ty? Masz swoje ulubione kino studyjne? Czy też omijasz multipleksy szerokim łukiem?


Iga Nasiek

[Pisarka, ciałolubna aktywistka, sportowczyni, twórczyni projektu Moje Boskie Ciało i inicjatywy Kręgi Kobiet Szwecja.]


Comments

Rated 0 out of 5 stars.
No ratings yet

Add a rating
bottom of page